Jak moje hobby w nowym mieście nabrało rozpędu, czyli ukłon w stronę na-kawe.net

Przeprowadzasz się. Mieszkasz w całkowicie nowym mieście. Ludzie, z którymi dzieliłeś swoje pasje, zostali zbyt daleko, by móc wspólnie z nimi wyjść na rower, zagrać w planszówkę, podziergać na drutach.

Albo wcale się nie przeprowadziłeś. Po prostu Twoi znajomi nie podzielają do końca Twoich zainteresowań. Rowerem jeździsz już tylko do pracy, choć - gdyby było z kim - chętnie wybrałbyś się gdzieś za miasto. Biegasz sporadycznie albo wcale - samemu brak motywacji. DiXiT leży zakurzony, bo Tobie udaje się zebrać co najwyżej towarzystwo na Rój.

Mówisz, że jesteś rowerzystą, szachistą, że lubisz kawę, ale... w rzeczywistości nie robisz w kierunku swoich zainteresowań wiele więcej, niż przeciętny człowiek.

Taki znak naszych czasów, ale Ty nie chcesz się temu poddać. Dołączasz do grup zainteresowań na Fejsbuku, szukasz fanpejdży, informacjami z których karmisz swoją "pasję". Doskonale wiesz, że te działania jeszcze bardziej przykują Cię do krzesła przed komputerem, odciągając od tego, czym tak naprawdę powinieneś się zajmować. Klikasz Lubię to! i... nie dzieje się nic. Może czasem ktoś skomentuje udostępnioną przez Ciebie zawartość, co pozwoli Ci na chwilę poczuć się po prostu świetnie!

Na pewno?

Kiedy przeprowadziłam się do Rzeszowa, zrobiłam błąd - sprzedałam rower szosowy. Chciałam poświęcić więcej czasu rowerowi górskiemu - po pierwszym przejechanym mini-maratonie górskim w kwietniu 2013 zachłysnęłam się tym sportem jeszcze bardziej. Pomyślałam, ze w Rzeszowie na pewno nie zabraknie mi terenów do treningu.

Terenów nie brakowało i nie brakuje, ale nie są tak blisko, jak to sobie zakładałam. Przejechanie po pracy dwudziestu kilometrów w jedną stronę, aby pojeździć sobie po górkach po lesie, w moim przypadku nie wchodziło w grę. Pokonanie zaś trasy wzdłuż Wisłoka nie stanowiło żadnego wyzwania i nie było tym, o co mi chodziło. Kluczenie po mieście pomiędzy samochodami? Nie trudno się domyślić, że i do tego nie ciągnęło mnie jakoś szczególnie. Przeszkody stały się szybko całkiem dobrą przykrywką na to, by rower stał się ozdobą salonu - i niczym więcej.

Pewnego razu okazało się, że kolega z pracy dużo jeździ na szosówce. Postanowiłam się do niego dołączać tak często, jak to tylko było możliwe. Dzięki temu sezon letni nie był do końca zmarnowany i pierwszy raz w życiu przemierzyłam wraz z moim nowym rowerowym kompanem trasy o zawrotnych (jak na moją ówczesną wyobraźnię - nie możliwości) długościach kilkudziesięciu kilometrów. PODOBNO nie nudził się ze mną na szosie, co dało mi motywację do jak najczęstszych wypadów.

W sumie było ich... pięć.

Znalazłam kompana, ale stałam się jednocześnie więźniem jego planów i jego grafiku: jeśli on nie wybierał się na rower, i ja zostawałam w domu; gdy on wybierał się w czasie mojej pracy, nie mogłam do niego dołączyć. Często po prostu chciał jechać sam lub był umówiony z kimś innym. W tym roku ani jedna wycieczka nie doszła jeszcze do skutku.

Czy tak powinno wyglądać pielęgnowanie swojego hobby?


Gdy usłyszałam (tak, tak - przeczytałam o tym na Fejsbuku), że powstał nowy serwis na-kawe.net, od razu się na nim zarejestrowałam. Nie od razu pomyślałam o tym, że będę mogła na nim rozwiązać moją rowerową bolączkę. Po prostu idea portalu była mi niezwykle bliska. Iza Błażowska w lokalnej grupie napisała: "Serwis pozwala na poznawanie nowych osób i umawianie się na wspólne realizowanie swoich pasji. Trochę inaczej jak facebook - bo tu nie chcę, żeby osoby przesiadywały klikały, komentowały, like'owały - tylko znajdywały odpowiednie osoby, z którymi chcą się poznać i spotykały się na żywo!", co mnie wystarczyło w zupełności, by nie robić dalszego researchu i od razu zasilić szeregi użytkowników na-kawe.net - zaufałam twórczyni w 100%.


Dołączyłam do grupy (hura! nie na Fejsbuku!) Rower Rzeszów, do której i Ciebie serdecznie dziś zapraszam. Należą do niej osoby z Rzeszowa pozytywnie zakręcone wokół dwóch kółek. To dzięki tej grupie znalazłam kompana na rower, z którym przejechałam dotąd dwie ciekawe trasy i już planujemy trzeci i czwarty wspólny wypad na rower. Być może dołączą do nas także inni Kawowicze.

Przyznam, że z pierwszą osobą, którą poznałam dzięki wspomnianej grupie w na-kawe.net, nie udało mi się dotąd jeszcze wyjść na wspólny wypad rowerowy, ale za to okazała się być programistą dokładnie takim, jakiego szukałam do projektu (a liderzy projektów wiedzą, jak ciężko znaleźć programistę o dokładnie takim profilu i doświadczeniu, jakiego potrzeba) i dość szybko rozpoczęliśmy współpracę. A do tego mamy wspólne zainteresowanie i być może wkrótce rowerowa wycieczka także dojdzie do skutku.

Moja wzmożona aktywność w grupie Rower Rzeszów zbiegła się w czasie z majową edycją Rzeszowskiej Masy Krytycznej. Nigdy nie uczestniczyłam w tym wydarzeniu, ale tym razem postanowiłam dołączyć do akcji. Spotkałam na niej kolejnych Kawowiczów, z którymi na pewno wkróce spotkamy się na jakiejś rowerowej przejażdżce.


Dzięki na-kawe.net zaczęłam biegać!


Ufam, że dzięki właśnie na-kawe.net uda mi się rozkręcić moją małą grupę planszówkową i znaleźć osoby wierne organizowanym przeze mnie wieczorom z planszówkami.

Możesz bardzo szybko założyć swoją własną grupę, która zainteresuje osoby, z jakimi chciałbyś w określony sposób spędzać swój czas albo dołączyć do już istniejącej grupy z Twojej okolicy.

Pamiętaj, że serwis jest bardzo młody i rozwija się każdego dnia. Nie zniechęcaj się drobnymi przeciwnościami (czasem na przykład musisz napisać indywidualnie do wybranych osób o podobnych zainteresowaniach, żeby nie czekać, aż przeczytają Twoją wiadomość na grupie) - doceń ideę serwisu na-kawe.net i obserwuj jak ewoluuje. Na początku brakowało mi tam kilku funkcjonalności, np. poszukiwania osób o określonym profilu - wkrótce potem taką funkcjonalność wprowadzono i stale jest rozwijana. Jestem pewna, że na-kawe.net doczeka się także aplikacji, która znacznie ułatwiłaby korzystanie z serwisu. A tymczasem zachęcam Cię do eksplorowania i zajęcia fajnej nazwy użytkownika - póki jeszcze jest wolna :-)

4 komentarze :

  1. Ciekawa perspektywa. Rower nigdy nie kojarzył mi się ze "sportem grupowym" :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam jeździć na rowerze to moje hobby, które jednocześnie łącze z pracą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również łączę pracę z hobby. Jestem cukiernikiem i pracuję już w zawodzie od 5 lat. Polecam, jak dla mnie praca to przyjemność ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka lat temu przeprowadziłam się z dużego miasta do małego i nie było łatwo z pracą. Na ratunek przyszła fotografia, którą interesuję się od dziecka.

    OdpowiedzUsuń

Co o tym myślisz? Napisz.